czwartek, 5 lutego 2015

Przypowieści


Aby zobaczyć piękno
Należy otworzyć oczy
Ale
Aby ujrzeć to co może stać się najważniejsze
Należy otworzyć także
Serce i Duszę !
Są serca
co żal w sobie noszą.
Są usta
co o nic nie proszą.
Są ludzie
co dumę swą mają.
Dramatu losu
poznać nie dają.
Są źli
co nie znają dobrego.
Są dobrzy
co nie znają złego.
I uśmiechnięci
choć w oczach cierpienie.
Z tęsknotą czekają
na własne zbawienie.
Świat kolorowy
jest pokręcony.
Nieważne
z której to patrzysz strony.
Wszystko choć piękne
to bardzo złudne.
Poznać cel życia
jakież to trudne !
Gorąca czekolada
Pewnego profesora odwiedzili jego dawni studenci. 
Profesor przygotował im gorącą czekoladę w dużym dzbanku. Przygotował też przeróżne filiżanki: z porcelany, ze szkła, z kryształu; niektóre były zupełnie zwyczajne, inne bardzo kosztowne. 
Profesor poprosił ich, aby obsłużyli się sami. 
Kiedy każdy miał już w ręce swoją filiżankę, profesor zaczął mówić:
- Zauważyłem, że wybraliście najładniejsze filiżanki, 
natomiast te bezwartościowe zostały na stole. 
Przyczyną waszych problemów jest to, 
że naturalną dla was rzeczą jest chęć otrzymania tego co najlepsze. Filiżanka, z której pijecie, nic nie dodaje do jakości gorącej czekolady. Czasami filiżanka może być bardzo ładna, 
ale będzie zakrywać to, co w niej pijecie. 
To, co każdy z was chciał, to czekolada, 
a nie filiżanka, chociaż świadomie wybraliście najładniejszą 
i natychmiast zaczęliście spoglądać na filiżanki innych.
Teraz posłuchajcie: Życie to gorąca czekolada. 
Wasza praca, pieniądze, pozycja w społeczeństwie to filiżanki. 
Filiżanki są tylko pojemnikiem na życie. 
Filiżanka nie wpływa na wasze życie, 
nie zmienia jakości waszego życia. Czasami skupiając się na filiżance, nie jesteście w stanie docenić gorącej czekolady, którą dał wam Bóg.

Zapamiętajcie: to Bóg przygotowuje gorącą czekoladę, 
ale On nie wybiera filiżanki. 
Najszczęśliwsi ludzie nie mają tego co najlepsze z każdej rzeczy, 
ale doceniają to, co najlepsze w tym co mają. 
Powinniście żyć skromnie, kochać mocno, 
mówić uprzejmie, a resztę zostawić Bogu.
Najbogatsza osoba to nie ta, która ma najwięcej, 
ale ta, która najmniej potrzebuje. 
Jak wyglądają niebo i piekło?
Pewnego dnia mężczyzna za pytał Boga:
- Panie, powiedz mi, jak wyglądają niebo i piekło?
- Chcesz wiedzieć? Chodź ze mną.
Pokażę Ci - odpowiedział Bóg i zaprowadził go do miejsca,
w którym mężczyzna stanął przed dwojgiem drzwi.
Otworzył pierwsze. Na środku pokoju stał okrągły stół,
a na nim duże naczynie z jedzeniem.
Jedzenie pachniało tak aromatycznie,
że ów mężczyzna poczuł nieopisany głód.
Dookoła stołu siedzieli ludzie.
Wychudzeni, smutni i szarzy.
Każdy z nich trzymał w ręku łyżkę,
która miała bardzo długą rączkę
przytwierdzoną do ich dłoni.
Każdy mógł sięgnąć łyżką do naczynia,
ale nie mógł nasycić się jedzeniem,
gdyż rączka łyżki była dłuższa, niż ręka.
Mężczyznę przeszły ciarki na widok tego cierpienia
i nieszczęścia.
- Właśnie widziałeś piekło - powiedział Bóg.
Następnie Bóg otworzył drugie drzwi.
Pokój wyglądał dokładnie tak samo,
na środku pokoju stał dokładnie taki sam stół,
a na nim dokładnie takie samo naczynie 
pełne wyśmienitego jedzenia.
Dookoła siedzieli ludzie z takimi samymi 
długimi łyżkami przytwierdzonymi do ich dłoni.
Wszyscy jednak byli weseli, w świetnej formie,
prowadzili ożywioną dyskusję.
Pokój promieniał radością i dobrobytem.
- Nie rozumiem - powiedział mężczyzna.
- To proste - odpowiedział Bóg
- Ci szczęśliwi ludzie nauczyli się karmić siebie nawzajem,
podczas gdy tamci, chciwi, potrafią myśleć tylko o sobie.
Kamienie, piasek, woda 
Nauczyciel przyniósł na zajęcia słoik i kilka rekwizytów.
Gdy zaczęły się zajęcia wsadził do niego duży kamień,
który zajął sporo miejsca i zapytał studentów:
- Czy waszym zdaniem słoik jest pełny?
- Nie, jest jeszcze sporo przestrzeni. 
- Zgoda. 
Nauczyciel nasypał zatem
więcej średnich kamyków
(mniejszych niż ten poprzedni),
aż po brzegi naczynia,
po czym powtórzył pytanie: 
- A teraz, czy słój jest pełny? 
- Tak, jest pełen.
Wtedy nauczyciel wziął pudełko żwiru,
wsypał do słoika i lekko potrząsnął.
Żwir oczywiście stoczył się 
w wolną przestrzeń między kamieniami.
Ponownie zapytał studentów,
czy słoik jest pełny, a oni ze śmiechem przytaknęli. 
Profesor wziął pudełko piasku i wsypał go,
potrząsając słojem.
W ten sposób piasek wypełnił
pozostałą jeszcze wolną przestrzeń.
-A teraz, czy słój jest pełny? 
Coraz bardziej rozbawieni 
studenci znów przytaknęli.
Wówczas mentor wlał do słoika wodę,
która wypełniła całą pozostałą przestrzeń. 
- A teraz, czy słoik jest pełny? 
Chciałbym, byście wiedzieli,
że ten słój jest jak Wasze życie.
Ten największy kamień symbolizuje Boga.
Te duże kamienie to ważne rzeczy w życiu:
wasza rodzina, partner, dzieci,zdrowie.
Gdyby nie było wszystkiego innego,
wasze życie i tak byłoby wypełnione. 
Żwir to inne, mniej ważne rzeczy:
pieniądze, mieszkanie albo samochód. 
Piasek symbolizuje całkiem drobne rzeczy w życiu,
w tym Waszą pracę. Natomiast woda symbolizuje 
sprawy całkowicie nieistotne,
jak przeglądanie kwejka,
czy siedzenie na Facebooku.
Jeśli nie włożymy kamieni jako pierwszych,
później nie będzie to możliwe.
Jeżeli najpierw napełnicie słój piaskiem,
nie będzie już miejsca na żwir,
a tym bardziej na kamienie. Tak jest też w życiu:
Jeśli poświęcicie całą waszą energię na drobne rzeczy,
nie będziecie jej mieli na rzeczy istotne.
Dlatego ważne jest, by zadać sobie pytanie:
co stanowią kamienie w moim życiu?
Następnie włożyć je jako pierwsze do słoja 
i dbać o nie.
Zostanie Wam jeszcze dość czasu na inne sprawy. 
Zważajcie przede wszystkim na kamienie
– one są tym, co się naprawdę liczy.
Reszta to piasek i woda.
O MOŚCIE
(opowiadanie dla ducha i ciała)
Trzej przyjaciele postanowili, 
że przeżyją życie realizując swe marzenia, 
a potem się odnajdą.
Pierwszy z nich odbywał podróże:
odkrył nowe lądy, żeglował po nowych morzach,
przywiózł do ojczyzny nieznane tam wcześniej towary,
jego twarz zaś nosiła ślady mocnych przeżyć.
Drugi studiował: wydobył na światło dzienne nowe pomysły,
ukazał ludziom zawrotne horyzonty, 
nieoczekiwane idee i metody naukowe,
jego zaś twarz przybrała szlachetne 
rysy człowieka wiedzącego.
Trzeci przyjaciel zakochał się, 
ożenił, miał mnóstwo dzieci, 
musiał ciężko pracować, 
aby móc utrzymać rodzinę,
a jego oblicze było wciąż 
twarzą przeciętnego człowieka.
Kiedy ponownie się spotkali, 
trzeci przyjaciel nie potrafił ukryć 
ani przed nimi, ani przed samym sobą, 
własnego rozczarowania. 
Jakże nędzna była pasja jego życia 
wobec namiętności pozostałych dwóch!
A kiedy po spotkaniu, rozczarowany 
i rozgoryczony, wracał do domu,
zatrzymał go pewien święty, 
wziął go za rękę i zaprowadził 
nad brzeg płynącej niedaleko rzeki.
Czy widzisz ten most zapytał go 
i dwa filary, które go podtrzymują?
Te dwa filary są, jak Twoi przyjaciele: 
bez wiedzy i poznania most by się nie utrzymał. 
Jednakże płaszczyzną mostu jesteś Ty, 
który wytrzymałeś ciężar
tylu innych. Te pasje, które uważałeś
za nędzne i mało znaczące, 
to po prostu deski mostu. To one, 
jedna za drugą, dzień za dniem, 
umożliwiły tylu ludziom przejście na drugi brzeg.
Twarz mężczyzny rozjaśniła się 
i przybrała ten wyraz dumy, 
jaką powinien mieć każdy, 
kto zda sobie sprawę z głębokiej wartości 
każdej swojej, codziennej czynności.
/Pier D\'Aubrigy/
Może to dobrze, a może to źle? 
Kiedyś żył sobie pewien farmer, 
który uprawiał ziemię.
Pewnego dnia przyszedł do niego sąsiad i powiedział:
- Zobacz!Twoje pole zostało stratowane,
mnóstwo plonów jest zniszczonych. 
Źle się dzieje sąsiedzie. 
Farmer odpowiedział na to ze spokojem:
- Może to i źle, może to i dobrze.
Następnej nocy farmer wysłał na pole swojego syna,
aby ten zbadał sprawę
i dowiedział się co lub kto powoduje takie straty.
Syn zaczaił się w krzakach i zobaczył, 
że powodem strat jest piękna klacz!
Pochwycił ją więc i przyprowadził do stodoły.
Wszyscy we wsi mu zazdrościli:
-Jakże pięknego konia Pana syn złapał!
Pan to ma szczęście!
Farmer skwitował to mówiąc:
-Może to i dobrze,może to i źle.
Po kilku tygodniach koń uciekł 
i zniknął gdzieś w lesie.
Sąsiedzi znów to skomentowali:
-Pan to ma pecha,teraz 
ani porządnych plonów,ani konia.
Trzeba było go lepiej pilnować! 
Farmer spokojnie odpowiedział:
-Może to źle,a może to dobrze?
Nazajutrz klacz powróciła do właściciela, 
tym razem jednak za nią przybył 
też zwabiony jej urokiem potężny ogier!
-Pan to ma szczęście!
Teraz masz Pan dwa konie, jesteś bogaty!
- Może to i dobrze,a może to i źle.
Syn farmera postanowił ujeździć ogiera, 
ten jednak nieprzywykły do siodła stanął dęba 
i zrzucił chłopca na ziemię. 
Pech chciał, że chłopak złamał nogę 
i nie mógł pracować. 
Sąsiedzi zbiegli się przerażeni:
- Tyle cierpienia w tym domu! Taki pech! 
Co wam po koniu, 
jak chłopak ma teraz nogi połamane?
Farmer wzruszył ramionami:
- Nie wiem czy to dobrze, czy to źle.
Wkrótce potem wybuchła wojna i król zażądał, 
aby wszystkich młodych mężczyzn wcielić do wojska.
Gdy przybyła komisja poborowa 
zabrali wszystkich chłopców, 
oprócz syna farmera, 
który miał złamaną nogę. 
 Sąsiad na to:
- Wy to macie szczęście. Moich synów zabrali i nie wiem 
czy jeszcze kiedykolwiek ich zobaczę, 
a Pana dzieci w spokoju w domu siedzą.
- Może to i dobrze, może to i źle.
SPODNIE
Pewien człowiek kupił sobie spodnie.
Kiedy wrócił do domu okazało się jednak, 
że były one o 3 cm za długie. 
Poszedł więc do swojej żony i powiedział:

- Kochanie,
kupiłem sobie spodnie, ale są o 3 cm za długie, 
czy mogłabyś mi je skrócić? 
- Wiesz, nie teraz, właśnie czytam ulubioną książkę, 
jestem zajęta, przyjdź do mnie później. 
Mężczyzna poszedł więc do swojej córki i zapytał:

- Córeczko,
kupiłem sobie spodnie, ale są o 3 cm za długie, 
czy mogłabyś mi je skrócić? 
- Tatku, jestem zajęta, rozmawiam z przyjaciółką, 
przyjdź później. 
Nie pozostało mu więc nic innego, jak udać się do babci:

- Mamuś,
kupiłem sobie spodnie, ale są o 3 cm za długie, 
czy mogłabyś mi je skrócić? 
- Przyjdź później, teraz oglądam ulubiony serial, 
jestem zajęta. 
Mężczyzna zasmucił się, odłożył spodnie do szafy 
i poszedł na spacer.
W tym czasie jego żonie zrobiło się głupio.
Postanowiła więc, że skróci mu te spodnie.
Odłożyła książkę, wyjęła spodnie z szafy,
rozpruła końce nogawek, skróciła, zaszyła
i zadowolona schowała z powrotem do szafy.
Później także jego córkę zaczęło dręczyć sumienie:
nie powinnam tak potraktować taty.
Przerwała więc dyskusję z koleżanką,
wyjęła spodnie z szafy,
rozpruła końce nogawek,skróciła, zaszyła 
i zadowolona schowała z powrotem do szafy.
Następnie także babcie zaczęło coś dręczyć:
nie powinnam tak postępować wobec mojego syna.
Wstała więc, wyjęła spodnie z szafy,
rozpruła końce nogawek, skróciła, zaszyła
i zadowolona schowała z powrotem do szafy. 
Kiedy mężczyzna wrócił ze spaceru powitały go trzy, 

zadowolone kobiety.
Każda zachęcała go do tego, aby otworzył szafę
i przymierzył swoje nowe spodnie. 
Kiedy jednak je założył, okazało się, że są... Za krótkie! 
Mniej ważne jest to co robisz, ważniejsze jest to,
czy wykonujesz swoje zadania we właściwym czasie.
SYN MARNOTRAWNY
Pewien człowiek miał dwóch synów.
Młodszy z nich rzekł do ojca:
"Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada".
Podzielił więc majątek między nich. 
Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, 
odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. 
A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie 
i on sam zaczął cierpieć niedostatek. 
Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, 
a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. 
Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, 
którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. 
Wtedy zastanowił się i rzekł: 
Iluż to najemników mojego ojca 
ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. 
Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: 
Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; 
już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: 
uczyń mię choćby jednym z najemników. 
Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. 
A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec 
 i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, 
rzucił mu się na szyję i ucałował go. 
A syn rzekł do niego: 
"Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu 
i względem ciebie, 
już nie jestem godzien nazywać się twoim synem". 
Lecz ojciec rzekł do swoich sług: 
"Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; 
dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! 
Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: 
będziemy ucztować i bawić się, 
ponieważ ten mój syn był umarły, 
a znów ożył; zaginął, a odnalazł się". 
I zaczęli się bawić.
Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu.
Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. 
Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. 
Ten mu rzekł: "Twój brat powrócił, 
a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, 
ponieważ odzyskał go zdrowego". 
Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; 
wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. 
Lecz on odpowiedział ojcu: "Oto tyle lat ci służę 
i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; 
ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, 
żebym się zabawił z przyjaciółmi. 
Skoro jednak wrócił ten syn twój, 
który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, 
kazałeś zabić dla niego utuczone cielę".
Lecz on mu odpowiedział: 
"Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie 
i wszystko moje do ciebie należy.
A trzeba się weselić i cieszyć z tego, 
że ten brat twój był umarły, a znów ożył, 
zaginął, a odnalazł się" 




























































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz